Secret

PROLOG

Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Popatrzyłam na budzik który, wskazywał godzinę dziesiątą dwie przetarłam oczy ręką i powoli zaczełam się podnosić z łóżka, byłam szcześliwa po zaczynały się wakacje i nic nie mogło popsuć mi humoru. Jednak się myliłam, gdy zeszłam na dół powitałam mamę z uśmiechem lecz cos mi się nie spodobało… mama z wysiłkiem go odwzajemnieła pomyślałam ze coś musiało się wydarzyć, coś co musiała mi powiedzieć a nie wiedziała jak to zrobić.

-Co się stało?

-Nic , ale musimy pogadać.

-Możemy teraz bo później wychodzę z domu.

-Skarbie, usiądź musze ci coś powiedzieć bardzo ważnego co wpłynie na twoje życie- mama zawsze mówiła do mnie „skarbie” jeżeli coś co miała mi powiedzieć nie ucieszy mnie- przeprowadzamy się.-powiedziała to z smutkiem bo wiedziała jak na to zareaguje.

-Nie możliwe, po co przecież jest nam tutaj dobrze, ja mam świetną szkołę ty prace dlaczego…- przerwała mi moje niedowierzanie.

-Posłuchaj, nie mogę ci wyjaśnić dlaczego musimy się przeprowadzić ale uwierz mi tak będzie dla ciebie- przerwała i szybko się poprawiła- tak będzie dla nas najlepiej.

-Nie mamo! Nie zgadzam się  nie chce stąd wyjeżdżać! To podaj mi choć jeden powód dlaczego mamy się stad wyprowadzić.

-Mówiłam, że nie mogę, musisz się z tym pogodzić jesteś już dorosła, masz już prawie szesnaście lat.

-To skoro jestem już dorosła to czego nie możesz mi powiedzieć?

-Nie aż tak dorosła.-moje dalsze wykłócanie nie miało sensu, mama już postanowiła i nic już tego nie zmieni… zastanawiało mnie tylko co sprawiło taka decyzje u mojej  mamy i czego nie mogła mi nic więcej powiedzieć. Nic ja to nie obchodziło ze w nowej szkole nie będę znała nikogo. Nawet nie wiedziałam czy będzie miała jakaś prace. Nie rozumiem dlaczego tak postanowiła… moje przemyślania przerwał dzwonek komórki , zerknęłam na wyświetlacz by się dowiedzieć kto dzwoni, była to moja najlepsza przyjaciółka, Jenn.

-Halo?

-Hej, nasze spotkanie nadal aktualne?

-Hej, nie mam nastroju właśnie się dowiedziałam,  że się przeprowadzam, nie wiem z jakiego powodu mama mi nie chce powiedzieć- słyszałam oddech Jenn w słuchawce pewnie była zszokowana i przemyślała to co powiedziałam bo nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa.

-Nie to nie możliwe, musimy się koniecznie spotkać jadę do ciebie.

ROZDZIAŁ 1

Dwa miesiące później

Pierwszy dzień szkoły, dawniej bym się cieszyła, ponieważ spotkałabym się z moimi znajomymi mogłabym pogadać o przeżyciach jakie spotkały nas na wakacjach, lecz teraz stwierdzenie „początek roku szkolnego” wywoływało u mnie smutek bowiem nie miał on wyglądać tak jak było to zawsze nie miałam iść do mojej starej szkoły lecz w zupełnie nowe miejsce, nowe sale, nowe miejsce nowi nauczyciele, i w końcu nowa klasa. Nie znałam tam nikogo, mama pozostawiła mnie sama w nowym otoczeniu, ona wierzyła ze jakoś sobie poradzę w nowej szkole, szkoda tylko ze ja nie miałam takiej samej wiary jak ona. Różniłam się od niej ponieważ charakter mam po moim ojcu którego nigdy nie poznałam, wiele razy pytałam o niego lecz mam mówiła mi że odszedł zanim się jeszcze urodziłam nic więcej nie chciała mi powiedzieć a ja nie nalegałam bo wiedziałam jaki to sprawia jej ból, nie na widzę go za to że nas tak zostawił, ale chciałabym go kiedyś spotkać i zapytać dlaczego to zrobił. Budzik zaczął dzwonić popatrzyłam na niego, cyferki mi się zlewały bo nie obudziłam się jeszcze do końca ale wychwyciłam ze jest siódma rano do szkoły miałam na ósma wiec została mi godzina, nie chciałam się spóźnić w pierwszy dzień w nowej szkole wiec wstałam poszłam do łazienki umyłam się i wróciłam do pokoju założyć jakieś ciuchy, nie wiedziałam co na siebie włożyć bo nie wiedziałam jak w tamtej szkole przychodzili na rozpoczęcie. Założyłam białą bluzkę do tego dżinsy rurki i baletki, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Zbiegłam na dół, na stole w kuchni leżała kartka od mamy: „Trzymam za ciebie kciuki wiem, że sobie poradzisz w nowej szkole. Zostawiam ci kluczyki abyś mogła pojechać do szkoły. PS Kocham cię skarbie.”

Zjadłam śniadanie wstawiłam naczynia do zlewu i poszłam do auta, miałam już odpalać gdy nagle zawibrowała komórka w kieszeni. Odczytałam wiadomość od Jenn- „Spotkanie dalej aktualne? Zapamiętuj wszystkich chłopaków jakich zobaczysz jak się spotkamy wszystko mi opowiesz powodzenia. Brakuje mi ciebie.”- Schowałam telefon do kieszeni i pojechałam. Po drodze zastanawiałam się dlaczego mama mi do tej pory  nie chce powiedzieć co sprawiło że zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Mama myśli, że mnie już to nie interesuje i już dawno o tym zapomniałam, bo już ją o to nie pytam, ale nie pytam ją dlatego, że i tak nic nie wskóram a nawet wręcz przeciwnie bo zazwyczaj kończy się to kłótnia. Dojechałam na miejsce. Szkoła nie przypominała mojej dawnej, była szara ciemne okna, przez które nic nie było widać z zewnątrz, tylko tyle udało mi się zobaczyć zza wielkiego żelaznego ogrodzenia, które pewnie zostało zbudowane z myślą by nie można było zobaczyć co się znajduje za nim. Wyjęłam kluczyk ze stacyjki, wysiadłam z samochodu i zamknęłam drzwi. Jeszcze raz popatrzyłam na ogrodzenie otaczające szkołę w poszukiwaniu bramy. Zobaczyłam ją jakieś dwieście metrów ode mnie, ruszyłam w jej kierunku z dala wydawała mi się mała, lecz gdy stanęłam przednią poczułam się jak bym stała przed wejściem do więzienia. Może i to miało mi przypominać więzienie, gdyby tylko mama widziała gdzie będę chodzić do szkoły myślę, że zmieniła by zdanie co do tego, że to jest dobre miejsce dla mnie. A może ona wiedziała o wszystkim i to miała być kara za to, że jej nie posłuchałam i pojechałam na koncert, na który mi nie pozwoliła jechać i miała racje, bo gdybym ją posłuchała nie spędziłabym nocy w celi na pobliskim komisariacie. Nie, nie zrobiła by mi tego wiedziała jak bardzo jestem zżyta z Jenn i jak by chciała dać mi karę za tamto to by wymyśliła inny sposób. Miałam podchodzić by zapukać, aby mi otworzyli ale zanim podniosłam rękę drzwi zaczęły się otwierać. – Co jest?- powiedziałam sama do siebie, rozglądałam się w poszukiwaniu kamery, ale jej nie znalazłam. Ktoś musiał wiedzieć że stoję pod brama i otworzył ja abym mogła wejść, ale skąd wiedział, że ja tu stoję przecież nie ma tu kamery a drzwi otworzyły się akurat gdy zamierzałam pukać. Postanowiłam wejść i w końcu zobaczyć miejsce gdzie w najgorszym wypadku będę musiała spędzić ostatnie dwa lata mojej nauki. Po skończeniu nauki miałam zamiar iść do jakiegoś dobrego collegu wiec wcześniej powinnam znaleźć sobie pracę i odkładać na college.

Weszłam do środka a widok jaki zobaczyłam przeraził mnie, tak że nie mogłam postawić ani jednego kroka więcej, widok jaki widziałam z zewnątrz nie był w ogóle podobny do tego co widziałam, ciemne okna tynk odchodził od ścian, trawa była dawno nie obcinana jeżeli można to było nazwać trawą według mnie były to pół metrowe zeschłe badyle wystające z ziemi, nieopodal rosło kilka drzew dających cień ławkom ze stolikami na których zapewne uczniowie zjadali swoje drugie śniadania, naprzeciw mnie były wielkie drzwi zapewne było to wejście główne, ale żeby się tam dostać trzeba było wejść po wielkich schodach, które prowadziły do budynku. Nie liczyłam ich ale na oko było ich ze dwadzieścia sam ich widok w połączeniu z otoczeniem zniechęcał do uczęszczania do tej szkoły. Brama za mna zamknęła się z hukiem aż podskoczyłam. Nie miałam już odwrotu, nie mogłam wyjść i pojechać do domu musiałam wejść do środka. Rozejrzałam się jeszcze i ruszyłam do wielkich schodów, było jakieś pocieszenie mogłam wyrobić sobie formę chodząc po tych schodach każdego dnia. Po pokonaniu schodów podeszłam do drzwi które się automatycznie otworzyły, weszłam do środka gdzie panowała kompletna cisza zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno ktoś chodzi do tej szkoły. Zobaczyłam napis na ścianie „Sekretariat” podeszłam z nadzieja że ktoś tam będzie i udzieli mi jakiejś informacji, zaglądnęłam do środka przez okienko ale tam nikogo nie było, musiałam sobie jakoś sama poradzić więc poszłam w głąb korytarza poszukać kogoś kogo mogłabym się spytać gdzie mogę znaleźć wszystkich.

- Szukasz kogoś?- Ktoś odezwał się za moimi plecami, był to męski  głos nie wiedziałam czemu ale wyobraziłam go sobie, że jest to wysoki brunet o brązowych oczach.

Odwróciłam się i moje wyobrażenie było prawdziwe, miał na sobie luźne dżinsy bluzę i trampki a jego włosy były rozczochrane jak by na dworze wiał silny wiatr, z pewnością nie wybierał się na rozpoczęcie roku.

- Tak, może wiesz gdzie są wszyscy?- popatrzyłam na niego i na mojej twarzy pojawił się uśmiech, nie wiedziałam dlaczego się uśmiechnęłam ale on miał coś w sobie co sprawiało że czułam się rozluźniona.

- Hm zapewne są w sali gimnastycznej przynajmniej raz w roku przyda się do czegoś pożytecznego- popatrzył na wyraz mojej twarzy i dodał- chodziło mi o koniec roku szkolnego- uśmiechnął się bo zobaczył moją ulgę i jeszcze powiedział- jestem Mike a ty?- nie czekając aż odpowiem odpowiedział sobie sam- Ty pewnie jesteś ta nowa co miała przyjść- popatrzył na mnie czekając aż potwierdzę jego słowa.

-Tak, a skąd wiedziałeś, że jestem nowa?- popatrzyłam na niego zdumiona, że wie kim jestem.

- Ha ma swoje źródła informacji- uśmiechnął się tak, że nie mogłam oderwać wzroku od jego uśmiechu, był to chyba jego najlepszy uśmiech, który nie pojawiał się często, po chwili dodał jeszcze- tak miedzy nami to trochę pomagałem naszej sekretarce, i akurat przypadkiem zobaczyłem, że ma pojawić się u nas ktoś nowy sprawdzałem w twoich aktach żeby się dowiedzieć czegoś więcej o tobie ale twoi rodzice nie poinformowali dyrekcję za dużo o twoim życiu. Chyba, że to dyrekcja nie umieściła czegoś w aktach za prośbą twoich… -przerwałam mu bo nie miałam zamiaru słuchać jego podejrzeń i nie chciałam się dłużej spóźnić.

- Masz rację dyrekcja nie umieściła czegoś, zapomniała napisać ze nie mam ojca. A teraz czy mógłbyś mi powiedzieć gdzie znajduje się ta cała sala gimnastyczna?- nie chciałam się tym chwalić ale to był jedyny pomysł jaki mi przyszedł do głowy aby się w końcu dowiedzieć gdzie znajduje się reszta osób uczęszczających do tej szkoły?

- Oj przykro mi, nie wiedziałem. A jeżeli pytasz o osoby, które się tu uczą to ich tu nie znajdziesz- na jego twarzy pojawił się uśmiech- większość nich znajduje się na plaży, gdzie sami urządzamy sobie rozpoczęcie roku szkolnego. W szkole są tylko pierwszaki, które z racji swojego wieku nie mogą być z nami. A mogłabyś powiedzieć jak masz na imię?

- Kate. A nauczyciele wiedzą o tym? I tak na to pozwalają?- nie mogłam uwierzyć w to co mi mówił Mike, w mojej dawnej szkole nikt nawet o tym nie pomyślał a nawet jeśli to nie odważył by się tego zrobić.

- Wiedzą, po prostu oni rozumieją, że nie potrzebne jest nam jakieś rozpoczęcie roku bo już go mieliśmy a wszystko się powtarza co rok, a gdy nasi poprzednicy wpadli na ten pomysł to wszyscy go od razu poparli. Tak wiec zafundowali nam dodatkowy dzień wakacji.- wyszczerzył swoje zęby w uśmiechu- a my aby tradycji stała się zadość kontynuujemy to i robimy nasze rozpoczęcie roku szkolnego- zrobił gest cudzysłowu wypowiadając to określenie- idziesz ze mną na plażę czy chcesz zostać z pierwszaczkami?

- Chyba ja jednak zostanę, nie było mnie na ani jednym tutejszym rozpoczęciu i chciałabym się dowiedzieć co i jak.

- Kate nie daj się prosić, jak chcesz opowiem ci wszystko co najpotrzebniejsze, wierz mi plaża ci jest bardziej potrzebna niż wysłuchiwanie dyrektora. To z osobami będącymi na plaży będziesz miała lekcje i spędzisz tu dwa ostatnie lata nauki.

Miał racje nie chciało mi się wysłuchiwać dyrektora a zapoznanie się z  nowymi osobami by mi bardzo pomogło. Nie znałam tu nikogo a z tego co mówił wynikło że jednak utknę tu  na dwa lata co oznaczało, że nie wrócę już do mojej starej szkoły.

- Ale masz mi opowiedzieć wszystko co będzie mi potrzebne zrozumiano? Bo jak nie to nigdzie się nie wybieram i zostaję tutaj. O i jeszcze jedno, jeżeli chcesz abym pojechała to załatw mi rozkład zajęć chociaż na jutro.

-Załatwione- posłał mi swój uśmiech którego widziałam po raz pierwszy gdy mówił o sekretarce- to od którego punktu zaczynamy?

- To może załatwimy najpierw rozkład zajęć skoro już tu jesteśmy?

- Ok to chodź za mną do sekretariatu, tam można znaleźć wszystko wystarczy wiedzieć gdzie szukać- uśmiechnął się i wszedł do sekretariatu- patrz czy nikt nie idzie.

Czułam się jak jakaś przestępczyni, która włamywała się do czyjegoś domu i pilnowała czy ktoś nie patrzy. Nie wiedziałam co robię, mogłam pójść do sali gimnastycznej i wysłuchać wszystkiego co powiedział dyrektor a przynajmniej udawać, że słucham a teraz już nie mogłam zawrócić, nie mogłam się wycofać, było już za późno. I tak byłam spóźniona więc może dobrze zrobiłam idąc z Mikem. Tak postąpiłam dobrze a przynajmniej tak miałam zamiar sobie wmawiać. Popatrzyłam na zegarek w komórce, który wskazywał dziewiątą piętnaście byłam spóźniona ponad godzinę. W mojej starej szkole wszyscy dopiero zaczynali by się zjeżdżać.

-Długo jeszcze ci zejdzie? Nie spóźnimy się? Nie chciałabym się i tam spóźnić.

-Spokojnie mała, nie spóźnimy się mamy jeszcze około godzinki. Poczekaj jeszcze chwilkę. Mam!

Krzyknął tak głośno aż podskoczyłam. Nie spodziewałam się tego więc szybko rozglądnęłam się czy nikt tego nie usłyszał i czasem nie chciał sprawdzić co się dzieje.

- Chodźmy już.

- A nie chciałabyś- podał mi rozkład zajęć i dokończył- pozwiedzać trochę nową szkołę? Będziesz miała co opowiadać jak przyjaciółce jak wrócisz- posłał mi uśmiech po którym wiedziałam, że dowiedział się tego z moich akt, wiec nie miałam zamiaru już o to pytać aby znowu nie zaczynać tego tematu.

- Nie dzięki, mam dość oglądania tego budynku. Wystarczy mi to co zobaczyłam na dworze, to jest wystarczające i zdania nie zmienię. Nie rozumiem, dlaczego mama mnie tu zapisała. Jest przecież wiele innych szkół w pobliżu.

- To ty o niczym nie wiesz?

- O czym nie wiem?

- A nie nic, nic.

- No dokończ to co zacząłeś.

- Już dobrze. Chodzi o to… chodzi o to że to co zobaczyłaś z przodu to tylko przykrywka. Więcej ci nie mogę powiedzieć.

-Ale dlaczego? O co tu chodzi? Jaka przykrywka? Nic nie rozumiem.

- Ja ci nie mogę nic powiedzieć. Przykro mi, bardzo chciałbym ale taki jest regulamin.

- Od kiedy to przestrzegasz regulaminu?

- Od zawsze, jeżeli chcesz mogę cię oprowadzić po szkole.

-